Ilustracje: Antoni Uniechowski
My z Marymontu to pierwsza część trylogii
My z Marymontu (My z Marymontu, Z zielonych ulic na barykady, Wracamy do domu) opowiadającej o losach piątki młodych przyjaciół z dzielnicy Marymont w Warszawie.
My z Marymontu to rewelacyjna opowieść o grupie kilkunastoletnich chłopców, mieszkańców dzielnicy Marymont w Warszawie przedstawiająca ich osobiste przeżycia i przygody od pierwszych dni drugiej wojny światowej do pierwszego dnia powstania warszawskiego — od beztroskich niemal dni spędzanych w szkole, na podwórkach nadwiślańskich łachach, poprzez codzienne trudne życie w okupowanej Warszawie, pierwsze kroki ich zaangażowania w konspirację, po pierwszy dzień powstawia warszawskiego i prawdziwą walkę z niemieckim okupantem.
Książka z wartką akcją, napisana żywym językiem, rewelacyjnie oddaje realia codziennego życia okupowanej Warszawy i przeżycia młodych ludzi (autor [ur. w 1932 r.] sam był uczestnikiem powstania jako łącznik Szarych Szeregów). Nie ma w tej książce zadęcia politycznego, a autor koncentruje się przede wszystkim na losach bohaterów i ich przeżyciach, dla których cel był jeden bez względu na to czy walczył w szeregach Szarych Szeregów, Armii Krajowej, Armii Ludowej czy po prostu jako „niezrzeszony” powstaniec...
…bo to był ich Marymont. To były ich ulice i podwórza, i podmiejskie łąki, i ogródki, gdzie obok róż dojrzewały soczyste pomidory, a rzodkiewki darzono takim samym szacunkiem, jak dorodne kwiaty czerwonej piwonii.
Znali tu każdy kąt, każdą dziurę w płocie. Na ulicy Marii Kazimiery uczyli się wyskakiwania z tramwaju, na Rudzkiej, Podleśnej i Czosnowskiej kradli jabłka, wdrapując się późnym wieczorem na anemiczne jabłonie. Na Kamedułów, nad Wiślaną Łachą, gdzie przybrzeżna wiklina zamieniała się od czasu do czasu w nieprzebytą puszczę, bawili się w Indian, policjantów i złodziei, a później w partyzantów i żandarmów. Strzelali do siebie z wystruganych z desek karabinów, umierali i zwyciężali, zapominając czasami zupełnie o czekającym ich obiedzie i nie odrobionych lekcjach.
Marymont, dzielnica biedna, a przecież piękna. Pełna drewnianych domów, dziurawych płotów, piaszczystych ulic, małych sklepów i najwspanialszej zieleni. Tu można było chodzić boso nawet w niedzielę i jeździć na hulajnodze nawet środkiem trotuaru. Tu niebo było najbłękitniejsze i powietrze najbardziej pachnące. Wyruszali stąd czasami w daleki świat. Jechali zatłoczonym tramwajem na plac Wilsona, na Dworzec Gdański, na Krakowskie Przedmieście, a czasami aż na Wolę, na Kercelak, gdzie można było wszystko kupić i wszystko sprzedać. I starą marynarkę, i gramofon, i pomidory, i kanarka, i mięso przywiezione nielegalnie ze wsi, i rower.
Podziwiali szerokie ulice, wysokie murowane domy, piękne sklepowe wystawy, mówili: „ale
tu klawo”, „ale tu fajne życie”, i wracali jak na skrzydłach na swe marymonckie podwórza.
Bo to był ich Marymont. Tutaj się urodzili, wychowali, tutaj chodzili do szkoły i tutaj dopadły
ich pierwsze wojenne, gorzkie doświadczenia.
Pamiętali wszystko bardzo dokładnie. (…)
- Rozdział pierwszy
w którym chłopcy poznają gorzki smak wojny. Mroźna zima i optymistyczna wiosna. List z Oflagu. Pierwsza akcja Michała. Wojtek ujawnia swój talent .... 5
- Rozdział drugi
w którym śmierć przychodzi na szkolne podwórze. Swastyka na murze piekarni. Co się stało z Romanem? . . 15
- Rozdział trzeci
w którym Roman Szlendak opowiada o swoim wielkim odkryciu. Czyje to pistolety? Kto mieszka w drewnianym domku na Potockiej?..........27
- Rozdział czwarty
w którym następuje aresztowanie Kmiecika. Bitwa na podwórzu. Wielkie pisanie listów........36
- Rozdział piąty
w którym znowu trzeba odwiedzić ulicę Potocką. „W czyim wy tutaj imieniu?” Cyrkowe atrakcje. Doktor Gołąb aresztowany ......... 49
- Rozdział szósty
w którym rodzi sią pomysł zawiązania własnej tajnej organizacji. Wielka premiera w małym pokoju. Gdzie się podział Antek?...........62
- Rozdział siódmy
w którym następuje przysięga „Zemsty”. Antek zostaje sabotażystą. Kończy się sobotni wieczór bajek .....75
- Rozdział ósmy
w którym chłopcy z „Zemsty” natrafiają na tajne gazetki. Nieszczęście na Potockiej. Pistolety zmieniają kryjówkę ...... 85
- Rozdział dziewiąty
w którym zasadzka na właściciela tajnych gazetek nie udaje się. Śmiej się, Warszawo! Gestapo przychodzi nocą. Rozbite wystawy, czyli kamienie to też broń ....97
- Rozdział dziesiąty
w którym Wojtek patrzy w oczy śmierci. Na Rudzkiej zabito człowieka. Kozy sierżanta Jaszcza . . . . .109
- Rozdział jedenasty
w którym więcej jest smutku niż radości, chociaż z Oflagu przychodzi list. „Siekiera, motyka, piłka, szklanka...”, Spotkanie z Chilkiem Lewisem .... 120
- Rozdział dwunasty
w którym gniew jest złym doradcą. Przygotowania do ćwiczeń z bronią w ręku. Antek spotyka ojca. Rozkaz kapitana Gołębia...........233
- Rozdział trzynasty
w którym słychać „Mazurka Dąbrowskiego”. Wyrok na Jaszcza. Blokada Marymontu. Kontakt z łącznikiem kapitana Gołębia............ 145
- Rozdział czternasty
w którym jest wiele niepokoju i trochę radości. Kim jest naprawdę ten nieznajomy? Znowu tajne gazetki. Wagary, których nie trzeba się wstydzić. Nowy wiersz Wojtka .... 160
- Rozdział piętnasty
w którym dochodzi do historycznego spotkania szewca Iwanowskiego z Fabisiakiem. Co się stało z „bramkarzem”? Trzeba oddać pistolety. Pierwsza zbiórka. List z Oflagu! ..... 276
- Rozdział szesnasty
w którym jest początek końca. Tajemnicza kartka w puderniczce. Odwołana zbiórka. „Ej, po drogach dmie wichura!” .... 290
- Rozdział siedemnasty
wielki dzień............ 202
- Finał .... 213
Gato
Seria: My z Marymontu
228 str., oprawa twarda, format 150x210
Stan: b.dobry (-) delikatne otarcia i przybrudzenia okładki
Wyd.: Wydawnictwo Poznańskie, 1972
(wydanie 1!)
ISBN: -